A takie tam :)

JESZCZE ŻYJĘ

sobota, 27 sierpnia 2011

Złudna iluzja IX

Naruto odwrócił się w stronę pisków ze skrzywioną miną. Nie miał pojęcia, dlaczego dziewczyna wrzeszczy, dopóki nie zauważył swojego zwierzaka.

- Bury! – krzyknął na psa – na miejsce, ale już! – pies spojrzał na niego smętnie, po czym poczłapał na swoje kojo. Wciąż jednak nie odrywał swojego morderczego wzroku od dziewczyny.

- Co za bydlak! Mógłbyś go wytrenować! – oskarżała go dziewczyna, otrzepując swoją spódniczkę z sierści zwierzaka. Była zdenerwowana, co nie uszło uwadze Uzumakiego. Najprawdopodobniej wściekała się tym, że ktoś mógłby zepsuć jej starania, które miały przyciągać uwagę Sasuke. Specjalnie się odstroiła, wiedząc, że spędzi trochę czasu z Uchihą. Różowe, pocieniowane włosy do ramion były wyprostowane jak druty. Oczy miała pomalowane czarną kredką, a na powiekach użyła jasnozielonego cienia. Do tego miała na sobie masę podkładu. Wygląd odstraszał, i nie tylko on. Dziewczyna miała na sobie także czarną, przewiewną spódniczkę, która nawet nie sięgała za kolana, a jej zielona bluzka posiadała tak głęboki dekolt, że można tam było zobaczyć coś i jeszcze więcej.

- Braciszku, co tu się dzieje? – ze schodów dobiegł ledwo słyszalny głos – gdzie rodzice? – stanął przy barierce, spoglądając w dół.

- Nic się nie stało. Rodzice wyszli. Idź spać. Nie powinieneś się przemęczać. – uśmiechnął się do niego pocieszająco.

- Ale ja…

- Żadnych ale. Marsz mi do łóżka, bo inaczej nie pokażę ci tajnej techniki, o którą mnie prosiłeś . – rozkazał z przekupstwem.

Chłopak burknął coś pod nosem i znów zamknął się w pokoju.

- I jak się czuje? – zapytał niby od niechcenia Uchiha.

- Po co się pytasz, skoro cię to nie interesuje?

- Skąd możesz wiedzieć, co mnie interesuje, a co nie? – prychnął. Jego wzrok miał w sobie coś z groźby. – Widziałem go w niemiłym stanie, więc chcę wiedzieć, czy nic mu nie jest. Czy to takie trudne do zrozumienia, idioto?

- Nie – odparł, zaściskawszy zęby – ale u ciebie, jak najbardziej nienormalne.

Spoglądali na siebie z nienawistnym spojrzeniem, który przykuł uwagę dziewczyny.

- Ej, chłopaki! Spokój – zaczęła niepewnie – musimy zrobić projekt, dopiero potem możesz skopać tyłek Naruto, Sasuke.

- Masz racje, Haruno – uśmiechnął się triumfalnie czarnowłosy – nie będę się zniżał do jego poziomu.

Uzumaki rzucił mu mordercze spojrzenie.

- A chciałem wam zrobić coś do jedzenia, ale rozmyśliłem się. – obserwował ich bacznie i prawie szlag go trafił, kiedy Uchiha objął dziewczyną w pasie, przyciągając ją do siebie.

Cholerny Uchiha! Dobrze wiesz, jak wyprowadzić mnie z równowagi!

- Schodami. Pierwszy pokój po prawej – wskazał głową i podirytowany skierował się w stronę łazienki.

Wszedł do swojego pokoju z miną męczennika. Miał na sobie hawajskie niebieskie spodenki ze wzorem kwiatów i luźną, białą bluzką z rękawami trzy czwarte, która ukazywała jego klatkę piersiową w kształcie trójkąta.

Spojrzał na Uchihę, który trzymał gitarę elektryczną. Jego gitarę elektryczną!

- Uchiha! Łapy precz! – warknął, zwracając na siebie uwagę onyksowych oczu, które przeleciały całe jego ciało od dołu do góry.

- Spokojnie, tylko oglądam – odpowiedział najspokojniej w świecie – grasz?

- Nie – odparł chłodno, spoglądając na Haruno, która podziwiała jego biało-czarne pianino.

- To, po, co ci to, skoro nie grasz? – zapytał wścibsko Uchiha.

- Nie twój zasrany interes – warknął zdecydowanie zły i usiadł na swoją kanapę, przymykając oczy.

- Gdybyś nie grał, to byś nie miał tak drogiego sprzętu – napierał czarnowłosy – wstydzisz się zagrać? – parsknął stłumionym śmiechem, co spowodowało otworzenie oczu Naruto.

- Mówiłem, że nie gram. Kiedyś grałem, ale to przeszłość. – spoglądał smętnie to na Uchihę, to na Haruno.

- A umiesz coś zagrać? – spytała niepewnie, spoglądając na chłopaka.

- Kiedyś… może. Wyszedłem z prawy. – spuścił wzrok ku podłodze. - zmieńmy temat.

- Nie zmienimy, dopóki nam nie pokażesz. Coś ci nie wierzę, że nie grasz. – uparty wzrok czarnowłosego spoglądał uważnie w niebieskie tęczówki – pokaż, albo na gitarze albo na tam tym – pokazał głową na pianino. – Jak tego nie zrobisz, to robisz cały projekt, sam. – uśmiechnął się chytrze, będąc pewny swego, że Uzumaki weźmie do ręki gitarę.

Naruto spojrzał na niego srogim wzrokiem, po czym wstał z łóżka i kiedy Uchiha podawał mu gitarę, ten ominął go, zasiadając do wielkiego, biało-czarnego instrumentu.

- Ten jedyny i ostatni raz – mruknął, przykładając dłonie do klawiszy.

Przymknął na chwilę oczy, przypominając sobie ruchy rąk, nuty, które były mu potrzebne do zagrania coveru linkin park, In the end. Pamiętał jak kiedyś, wraz z przyjaciółmi grali w jego starym mieście. Zespół i muzyka było dla niego wszystkim. Myślał, że w końcu mu się udało, a jednak – znów się mylił. Światła, muzyka, przyjaciele, koncerty, ludzie… uśmiechy. Wciąż to pamiętał. Fala dreszczy przeszła przez jego plecy. Ocknął się, przełykając z trudem ślinę. Uchiha wciąż stał przy nim, patrząc uważnie swoimi czarnymi tęczówkami.

Już miał dotknąć klawiszy, kiedy ręce mu zadrżały. Cofnął je do siebie, wpatrując się w nie tak, jakby coś mu zrobiły. Znów przymknął oczy.

- Nie daruję ci tego, Uchiha. – wyszeptał, biorąc się do gry.

Delikatne ruchy dłoni, napierały na klawisze. Niby grał powolnie, ale z wyczuciem. Jak prawdziwy profesjonalista. Nie spieszył się. Po prostu grał. Grał z pasją. Dźwięki, które się ulatniały z wielkiego instrumentu były zadziwiające. Ujmujące i zarazem jakieś… dołujące. Niby zwyczajny cover piosenki, a jednak wyrażał w sobie tyle prawdziwych uczuć. Jakby dźwięki, muzyka pisały czyjąś historię bez happy endu. Płynne ruchy dłoni, wyprostowane plecy i zamknięte oczy. Sakura wraz Sasuke patrzyli na niego z niemałym szokiem. Grał jakby niby nigdy nic. Jakby znał to na pamięć. Dokładne odległości od poszczególnych dźwięków. Wyrównane tempo. Małe przerwy. Szybkie ruchy palców. Wczucie w muzykę. Na końcu otworzył lekko oczy, śledząc nimi ruchy swoich rąk, które pełzły w tą i we w tą. A grając ostatnie nuty melodii, przeniósł wzrok na Haruno i Uchihę.

- Zadowoleni? – spojrzał na nich z nutką smutku.

- Tt… tak.- wydusiła ledwo Sakura – Naruto… skąd ty to? To było… - nie wiedziała jak dobrać słowa.

-Przygnębiające – mruknął za nią Uzumaki. – nie chcę nigdy więcej grać, więc dajcie już z tym spokój. Zabierzmy się za ten cholerny projekt, bo wieczorem mam trening – zsunął się z krzesła, idąc w kierunku szafki z kartkami i różnymi akcesoriami.

- Kendo, tak? – zagadnął Uchiha.

- Tak, a co? – odwrócił się do niego z groźnym wyrazem twarzy.

- To sport dla mięczaków. – iskierki dumy błysły w czarnych oczach.

- Taak? – prawa brew Uzumakiego powędrowała do góry – a jaki sport proponujesz dla nie dla mięczaków?

- Boks. Ten sport jest dla prawdziwych mężczyzn. – wciąż to samo spojrzenie – mógłbyś spróbować.

- Ten sport jest skazany na kontuzje, na które nie mogą sobie pozwolić.

- Boisz się? Kontuzje tu nie przeszkadzają, chyba, że dla muzyka – znów ten perfidny, dumny uśmiech.

W głowie blondyna, aż się gotowało.

- Kontuzje mogą mi przeszkodzić w kendo, a w nie w muzyce. Muzyka jest pasją, a nie sportem.

- Łżesz. Z taką grą mógłbyś przyłączyć się do jakiegoś zespołu. Bo chociaż już „nie grasz” – dokładnie zaakcentował te słowa – to całkiem nieźle ci idzie. A mała kontuzja ręki odebrała by ci przyjemność z grania.

- Racja, co do ręki. Ale przypominam Ci, że w kendo także się wymaga sprawnego ciała. Jeden trening boksu, a ja nie mogę brać udziału w ćwiczeniach kendo. Ręka, noga to podstawa. Trzeba być skupionym i giętkim. W boksie tylko się nawalasz. Nie liczą się kroki. Liczy się nokaut. Poza tym – spojrzał na niego beznamiętnie - Kusisz mnie Uchiha i dobrze o tym wiesz. Boks nie jest dla mnie. Już mam dodatkowe zajęcia i nie próbuj mnie przekonywać, bo i tak się nie zgodzę. Chcesz mnie wyeliminować.

- Oho! Jaka spostrzegawczość, Młotku. – zadrwił – Nigdy bym się tego nie spodziewał po tobie. Moje gratulacje.

Znów spoglądali na siebie morderczymi wzrokami. Gdyby mogli zabiliby siebie nawzajem swoimi spojrzeniami. Zakłopotana i przerażona Haruno usiłowała wymyśleć coś, co mogłoby uspokoić jej partnerów do projektu. Obserwowała ich niespokojnymi oczami.

- Braciszku! – do pokoju wleciał obandażowany chłopak. Na twarzy miał pełno siniaków. Nawet pod oczami widniała tak zwana „śliwka”, a jego oczy były poczerwienione. Spanikowany chłopak podbiegł do zdezorientowanego Uzumakiego i wtulił się w jego ramiona. – Ja przepraszam, przepraszam, ale ja musiałem wiedzieć! – krzyknął, wtulając twarz w tors blondyna – słuchałem muzyki w Internecie iii… - załkał głośno - wi... dział..em w..aaas.

Sparaliżowany Naruto nie mógł dojść do siebie. Przytulił mocniej do siebie Konohamaru i uśmiechnął się lekko do niego. Choć w tym uśmiechu była nutka smutku, to na pewno nie była ona spowodowana przez rannego chłopaka. Wiedział, co mógł znaleźć młodszy chłopak. Pewnie chodziło o jego stary zespół, który rozpadł się z powodu wypadku.

- Ciii… - powiedział uspokajająco – nic się nie stało. Obiecałem Ci i dotrzymam słowa.

- Aaa.. le… tttt..o b…ę.d..zie Cii…ę. bbb..o..le..ć! – mówił przez łzy.

- Nie będzie – uśmiechnął się pocieszająco – to będzie przyjemność. – chłopczyk spojrzał się na niego załzawianymi oczami – naprawdę?

- Naprawdę. – poczochrał jego włosy – choć, zrobię ci kakao – puścił mu oczko – a wy – zwrócił się do Haruno i Uchihy, którzy nie wiedzieli, co o tym wszystkim myśleć. – pomyślcie nad projektem, co możemy zrobić. Ja zaraz wrócę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz