A takie tam :)

JESZCZE ŻYJĘ

sobota, 27 sierpnia 2011

Złudna iluzja XIV

- A ja… a ja mam Dei chrupki! – wykrzyknął, łapiąc się ostatniej deski ratunku.

- … Dei chrupki? Dostanę jedną? – spytał z niedowierzeniem.

- Oczywiście, ale jak zejdziesz z tego parapetu!

Deidara spojrzał ze smutkiem w oczach na kolegów.

- Wybaczcie moi drodzy koledzy kosmonauci. Sami widzicie. Żona czeka. Misję trzeba przełożyć. – powiedział jak gdyby niby nic, schodząc z parapetu i dumnie krocząc w stronę Naruto. Cóż.. Widać, że to rodzina. – To gdzie moje Dei chrupki? – zagadnął swojego kuzyna, szperając mu w kieszeniach od spodni.

- W domu, mój kolego kosmonaucie. Dostaniesz je jak zrobisz pewną, tajną misję. Ale póki, co. Czekają na ciebie Dei parówki! – krzyknął szczęśliwie.

- Gdzie?! – zerwał się podekscytowany Deidara - mój brzuch się buntuje!

- Tam, na dworze! – wskazał palcem za szklane drzwi na podwórko - Z grilla, rozumiesz?! – udawał podekscytowanie Naruto, naśmiewając się w duchu z kuzyna. Kochał robić z siebie wariata w jego towarzystwie.

Uchiha patrzył na tą scenę z lekkim uśmiechem na twarzy. Co, jak co. Ale ci dwaj idioci rozśmieszyliby nawet ich dyrektorkę. Dzisiejszego wieczoru zamierzał zrobić coś specjalnego, aby odegrać się blondynowi i pokazać towarzystwu, kto jest tu gwiazdą wieczoru. Było to zadanie wybitnie trudne, mając na uwadze „Misję na Marsa” w wykonaniu Deidary.

W ogródku.

Sasuke wyszedł na dwór, poszukując wzrokiem pewnej blond czupryny. Złość mu trochę przeszła i miał ochotę podręczyć tegoż pijanego osobnika. Tymczasem usłyszał głos Sakury koło basenu.

- Naruto, poznaj Sai’a – przedstawiła mu chłopaka o czarno, krótko ściętych włosach, z którego spływała woda spod ubrań. Chwilę wcześniej jakiś inteligent wrzucił go do wody w basenie.

- Witam – przywitał się, uśmiechając się łagodnie – Miło poznać – powiedział grzecznie, przypatrując się twarzy Uzumakiego.

- Mi również – posłał swój firmowy uśmiech wystawiając rękę do nowo zapoznanego osobnika.

Koło Uchihy

- Kurwa – przeklął ktoś nad jego uchem. Sasuke mimowolnie skrzywił się od głosu Suigetsu, który znowu się uczepił jego osoby. Czego ten debil znowu chce? – To sobie dziś nie pobzykam – mruknął niezadowolenie.

- Bzzz – sparodiował Uchiha – nawet idiota, to potrafi. – nie mógł się oprzeć, aby zrobić to durne „bzz”. Fakt, faktem. Nie było to w jego stylu, ale kto by się przejmował taką drobnostką w obecności nietrzeźwego przyjaciela?

Suigetsu spojrzał na niego urażony.

- Chodziło mi o…. – próbował mówić w miarę poważnie.

- Wiem, o co ci chodziło, ale naprawdę mnie to nie interesuje. Jak Herkules wzywa, to znajdź sobie kogoś innego, a nie zawracasz mi dupy. Bo swojej ci nie odstąpię. – powiedział twardo, rozkładając się na krześle ogrodowym i wędrując wzrokiem po ludziach w ogródku. Gdzieś niedaleko ujrzał Kibę, grającego w jakąś grę, podobną do gry w butelkę. Z tą jednak różnicą, że butelkę zastępował wazon zapożyczony z kolekcji starszej Pani Haruno.

Uśmiechnął się złowieszczo. Właśnie wpadł na genialny plan.

- O, ho! Żarcik się wyostrzył Uchiha! Jako przyjaciel, powinieneś mi pomóc zaspokoić moje potrzeby. Wiesz, że ten cały Sai, to pieprzony gej? – patrzył się zawistnie w stronę Sai’a - Jeszcze rozdziewiczy moje słonko… - powiedział niemrawo.

- O ile już nie jest rozdziewiczone – mruknął, biorąc kolejnego łyka wybornego wina z siedemdziesiątego rocznika. Trzeba przyznać, że jego dziewczyna potrafiła o niego zadbać.

Chwilę później.

Obserwował Naruto, do którego podszedł jego zalany plan – Inuzuka. Delikwent szepnął coś do ucha blondyna, poczym wpił się w jego usta. Czyżby obaj byli tak nachlani, żeby się całować? Otóż nie… za tym krył się pewien zakład, w wyniku, czego Kiba wygrał jedno z lepszych i droższych alkoholi, dzieląc się ze swoim przyjacielem wspólną wygraną. Niestety nasz drogi psiarz nie oszczędzał wódki nalewając trzy czwarte kieliszka dla blondyna. Nie trzeba było długo czekać, żeby zobaczyć tego konsekwencje.

- Cześć Uzumaki! – zagadnął ledwo kontaktującego z rzeczywistością chłopaka, Suigetsu – po drinku? – spytał, podsuwając mu kieliszek pod nos. Naruto wyciągał już rękę po szklankę, kiedy ktoś go powstrzymał.

- Na dziś już wystarczy – rzekł spokojnie Sai, odbierając szklankę z rąk Suigetsu. – nie chcemy chyba, żeby Naruto nam odleciał. Poza tym do domu, to ty go nie odstawisz. – spojrzał na niego groźnie. Najwidoczniej odczytał zamiary  białowłosego chłopaka.

- Chooolerra – mruknął niewyraźnie Uzumaki – zgubiłem porrrrtffel! – macał się po kieszeniach w poszukiwaniu tak ważnej rzeczy.

- Naruto ! – nagle, niespodziewanie rzucił się na niego Deidara – ciocia dzwoniła – zaświergotał, przytulając się do kuzyna, który analizował powoli jego słowa. Jego umysł pod wpływem procentów zwalniał nieco na obrotach.

- I co jej powiedddziałeś?

- Nic! Telefon mi do kibla wpadł! I tak fajnie bulgotał, jak ciocia coś mówiła… - gestykulował długowłosy.

-zabije mnie! – krzyknął z przerażeniem Uzumaki, rozglądając się dokoła w poszukiwaniu zagrożenia.

- A teraz zadam ci bardzo ważne pytanie. – wziął w swoje ręce twarz Naruto - Na co trzeba uważać w seksie grupowym?

- Nie wiem

-Na to, żeby nie zostać pominiętym!!! Haha, to idziemy na seks grupowy z tymi dwoma? – zaśmiał się, pokazując palcem na Suigetsu i Sai’a, którzy uśmiechnęli się na propozycję długowłosego.

- Ja… yyy. Moja dziewczyna. Ja nie.. muszę po wodę! – zerwał się szybko z miejsca, w poszukiwaniu jakiejś dziewczyny. Może i był pijany, ale nie na tyle, aby godzić się na seks grupowy. Przed oczami śmignęła mu postać pewnej brunetki.

- Hinata! – krzyknął, podbiegłszy do dziewczyny i łapiąc ją za rękę. – pomóż, proszę..

- Naruto? – spytała zaskoczona – co się stało?

- Bądź moją dziewczyną! – Hyuuga lekko się zarumieniła – tylko na jeden wieczór, proszę. Jak mi nie pomożesz, to to… nie chcesz sobie tego nawet wyobrażać! – jęknął.

Brunetka zawiodła się trochę, ale zapaliła się w jej sercu mała iskierka nadziei. W końcu to ją Naruto o to poprosił!

- Zgoda – uśmiechnęła się.


Itachi dzwoni do Sasuke

- Sasuke? – krzyczał głos w telefonie.

- Taa.. czego? - mruknął, bawiąc się materiałem od sukienki Haruno.

- Jest w pobliżu Naruto?

- Nie wiem.. – odparł niezainteresowany.

- Tak czy nie? – podniósł głos.

- A co, kurwa jego niańka jestem? – krzyknął zdenerwowany.

- Jak nie chcesz kłótni w domu, to mi go daj do telefonu! – odkrzyknął starszy brat.

- chwila… - zerwał się z kanapy i wolnym krokiem wraz z Sakurą podszedł do blondyna, trzymającego brunetkę w objęciach – to do ciebie, głąbie. – powiedział oschle.

- Taaak? – czknął wesoło, odbierając komórkę z rąk Sasuke.

- Naruto, twoja matka się o was nie pokoi. Gdzie twoja komórka?

- Moja, haha. Gdybym to ja wiedział! – zaśmiał się, drapiąc się ręką po głowie - A wiesz, co? Nie uwierzysz jak ci powiem!

- A co mi powiesz? – zapytał rozbawiony Itachi.

- Komórka Deidary się utopiła! Haha, zrobiła plum! – wrzucił kostkę cukru do szklanki z wódką, naśladując wydarzenie, w którym telefon jego kuzyna brał udział.

- Naruto … wracaj do domu – powiedział spokojnie.

- Ale ja nie… bo boję się, gdy ciemno jest! Nie mam latarki I GPS – zamilknął – i portfela. – kutwa, ktoś mi zajebał – przeklął pod nosem.

- Eh.. przyjadę po was, tylko już niczego nie pij – nakazał przez telefon.

- Ale te trunki są wyśmienite! – upierał się.

-Nie pij! – krzyknął - I daj mi Sasuke do telefonu!

- Phi, po co ci on? Ze mną się lepiej gada i w ogóle, wiesz że…

Sasuke odebrał mu komórkę z ręki.

- I co? – zapytał się od niechcenia.

- Zbieraj się, przyjadę po was i dopilnuj, żeby ten wariat już niczego nie pił.

Na naszej wycieczce – Itachi słyszał w tle
Kiedy słońce świeci
Jest taka maszyna
Do robienia dzie...

... wczyno kochana
Pokaż mi kolana
A ja ci pokaże
Stojącego pa...

... liło się w piecu,
A w kominie sadza

Pół godziny później

Itachi zadzwonił do młodszego brata z wiadomością, że jest na miejscu i czeka na nich przed domem. Niestety Sasuke miał mały problem. Nie słuchając brata, nie dopilnował tego, aby Uzumaki niczego już nie pił. Skutkiem tego był taniec blondyna na stole z paroma innymi osobami.

- Uzumaki – odezwał się – złaź natychmiast z tego stołu! – rozkazał zły.

Naruuto spojrzał na niego z głupim uśmieszkiem.

- Nie umiesz się bawić! – zarzucił mu.

Uchiha ścisnął pięści ze wściekłości i rzekł do przyjaciela.

- Neji, pomożesz mi go zataszczyć do samochodu brata. Ale jeszcze przed tym, zrób mu kompromitujące zdjęcia. W końcu coś za coś. Będzie mógł szantażować tego idiotę.

- Myślałem, że się nie przyjaźnicie. A ty go do domu zabierasz? – zdziwił się.

- Bo nie przyjaźnimy. Nie robiłbym tego, gdyby ojciec mi nie kazał. – warknął niemiło, poczym wszedł na stół, stojąc koło blondyna. – idziemy.

- Nie, nie. Chwila draniu. Zabaw się trochę! – obrócił się w koło, tracąc równowagę i lecąc na Uchihę. Sasuke nie robił sobie z tego nic. Stał tylko, uśmiechając się perfidnie. O to teraz, wielki Uzumaki, przytula się do niego, trzymając go za tyłek i gniotąc go zawzięcie.

Pstryk!

- A co to? – spytał pijanym głosem Naruto, nie zauważając na Neji’ego robiącego zdjęcia – takie miękkie w dotyku…

- Velvet, kurwa – odparł – zabieraj łapy z moich pośladków sieroto.


Samochodem.

Wracali do domu z dwoma nietrzeźwymi blondynami na tylnych siedzeniach.

- Sasuke! – krzyknął uradowany Naruto, wystawiając głowę w przerwie pomiędzy kierowcą i przednim pasażerem. Oczy mu się zaświeciły.

- Czego? – warknął

- Gdzie jedziemy?

- Do domu.. A przypomniałem sobie coś.

- Hę? Co?

- Wpadłeś w oko Suigetsu. Chciałby cię przelecieć. – oznajmił wrednie Sasuke.

- Wpadłem? O rany! I co teraz z jego okiem? Musi do okulisty iść nie? Ale mu te oko, to mu nie wypadło, co nie? I Przelecieć mnie? To znaczy zbić, tak? O kurde… i to wszystko przez to oko! Ale Itachi… ty mnie uratujesz prawda? – spojrzał błagalnie w stronę starszego Uchihy.

- Nie muszę, skoro mu się spodobałeś.

- Spodobałem? – zapytał. – W sumie to on też mi się spodobał – mruknął – a kto to w ogóle jest, bo ja gościa nie znam?

Drugiego dnia.

Przewrócił się na bok.

- Ja pierdolę.. – miał w głowię obrazy wczorajszej nocy, jak usiłował pocałować Sasuke na dobranoc, tłumacząc, że to na „polepszenie stosunków”. Nawet nie chciał sobie wyobrażać, co myśli o nim młodszy Uchiha – nie piję – jęknął, zwalając się po jakimś czasie z łóżka w celu pójścia do łazienki. Niestety, wchodząc do łazienki omal nie doznał uszczerbku na zdrowiu, widząc uradowanego, kręcącego tyłkiem, Deidarę, który tańczył przed lustrem ze szczoteczką do zębów, podśpiewując:

„Szczotka pasta, potem ciepła woda, tak się zaczyna wielka przygoda, myje zęby, bo wiem dobrze o tym, kto ich nie myje ten ma kłopoty...Żeby zdrowe zęby mieć, trzeba tylko chcieć. Szczotko, Szczotko,
hej szczoteczko o!o!o! Zatańcz ze mną tańcz w kółeczko. o!o!o! W prawo, w lewo, w lewo, w prawo.
o!o!o! Po jedzeniu kręć się żwawo. o!o!o! W prawo, w lewo, w lewo, w prawo. o!o!o! Po jedzeniu kręć się żwawo. o!o!o! Bo to bardzo ważna rzecz żeby zdrowe zęby mieć!”

Naruto jęknął cierpiętniczo, widząc zajętą łazienkę i wyszedł, kierując się do innego pomieszczenia z tą samą funkcjonalnością.

Po jakimś czasie.

- Naruto, skarbie – odezwała się Kushina, wchodząc do kuchni. – Mógłbyś kupić bułki, jajka i jakieś wędliny na mieście? Zrobiłabym omleta na obiad.

- No… dobra. Ale nie wymagaj dziś ode mnie szybkiego tempa. Już mi wystarczy, że wszystko wokół mnie wydaje się poruszać z zawrotną prędkością.

- Och, Naruto. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaki byłeś wczoraj zabawny z Deidarą. Dawno z ojcem się tak nie uśmialiśmy. – zaśmiała się łagodnie.

- Nawet nie chcę wiedzieć, co takiego robiliśmy…

Parę godzin temu

- Voldemort się zbliża!- krzyknął Deidara, widząc zbliżającego się Minato z kubkami miętowej herbaty.

- Gdzie ta przeklęta miotła? Jak to leciało adio adio avada Kadabra!

- Nie tak, idioto! Tak się zabija, to leciało inaczej! Patrz! – Deidra złapał kij od mopu, udając, że przywołał miotłę – Patronuss! – krzyknął.

- Naprawdę nie chcę tego pamiętać. To było kompromitujące. – mruknął, chowając głowę w rękach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz